„Oblicze Jezusa w moim życiu”
Mam na imię Agnieszka, prowadzę zespół i Wspólnotę Guadalupe z Lublina. Naszym charyzmatem jest uwielbienie Boga razem z Maryją.
Kocham Jezusa i wiem, że z Jego oblicza zawsze płynie miłość taka, która często jest dla mnie niepojęta. Chciałabym opowiedzieć szczególnie o przebaczającycmu i cierpiącym obliczu Chrystusa, które stało się bardzo obecne w moim życiu.
Około dwa tygodnie temu Pan Jezus upomniał mnie pod względem przebaczenia. Chodziło o pewne osoby, które bardzo mnie zraniły. Wydawało mi się, że nie miałam problemu z przebaczaniem innym osobom, ale zdałam sobie sprawę, że zaczęłam chować w sercu urazy i je „pielęgnować” myśląc: „Ale wygarnę tej osobie jak ją spotkam”, albo „jeśli nie powiem jej o tych wszystkich ranach to na pewno się nie zmieni”. I kiedy tak rozmyślałam otworzyłam pewną książkę, gdzie Maryja mówiła by przebaczyć natychmiast i nie rozpamiętywać tego co było złe. Również odwoływała się do słów z modlitwy „Ojcze nasz”: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.”
Wtedy pomyślałam: „Jezu, Ty mi tyle przebaczyłeś już i nie wracasz do tych zranień, a ja?”
Te słowa trafiły do mojego serca…były słodkim upomnieniem. Dlaczego słodkim? Bo kiedy podjęłam decyzję o przebaczeniu tym osobom i oddałam te wszystkie sytuacje na modlitwie Panu Bogu, to spłynął na mnie pokój i te rany już nie wydawały się takie duże…Choć nadal ten ból i uczucia się odzywają, to Jezus Miłosierny wskazuje mi drogę miłości…
Miłości przebaczającej, taką jaką Ojciec okazał Synowi Marnotrawnemu (Łk 15, 11-32).
Miłości, która modli się za winowajców zawierzając ich Niepokalanemu Sercu Maryi.
Miłości, która nie osądza ludzkich słabości, ale pomaga podnosić się z każdego upadku.
Miłości, która pierwsza podaje rękę po zgodę.
Miłości cierpliwej, miłosiernej, łagodniej.
Ta miłość przynosi pokój duszy i nadzieję.
Drugim obliczem, o którym chciałam opowiedzieć jest oblicze cierpiące. Przez rany, które zadają mi inni ludzie staję się bardziej podobna do Jezusa i często, gdy doświadczam samotności przytulam się do Jezusa i łączę się z Jezusem odrzuconym…Czasami jak było mi bardzo źle na duszy, to brałam krzyż i przytulałam się do niego, mówiąc „Jezu ufam Tobie” lub „Jezu wielbię Ciebie”.
Pan Jezus nigdy nie zostawia mnie samą, zawsze po cierpieniu przychodzi chwila ulgi, pocieszenia, przypomnienia o Miłości i o Jego dobroci. Choć zły stara się zniekształcić kochające oblicze Jezusa w moim sercu. Czasem podsyłał mi różne myśli przeciwko Bożej dobroci i miłości, ale przez te doświadczenie cierpienia, uczę się ufności i rozumienia innych ludzi.
W walce ze złem i podążaniu za dobrem pomaga mi Maryja, która najlepiej znała oblicze Swojego Syna. Bo to oblicze miało Jej rysy..Oblicze Jezusa jest więc takie jak oblicze Maryi. Maryja przychodzi do nas w różnych obliczach, czasami z uśmiechem, niekiedy ze łzami, przypominając o miłości Jezusa do nas.
Zachęcam by Oblicze Jezusa odkrywać z Maryją w radosnych i ciężkich chwilach życia. To najlepsza Matka, którą należy naśladować w upodabnianiu się do Chrystusa.
Amen.